Nie od dziś wiadomo, że nawet najlepsza klimatyzacja serwerowni, potrzebuje prądu. I nie ma znaczenia, czy jest wyposażona we free cooling – zawsze trochę energii zużyje. Wydawałoby się, że w takim razie nie ma już ratunku i po prostu trzeba liczyć się z kosztami. Jednak, jeśli się nad tym zastanowić, to o ile serwery potrzebują energii do chłodzenia, to wiele pomieszczeń, szczególnie jesienią i zimą, zużywa ją do przeciwnej czynności – grzania. Co ciekawe, w Seattle, a także w kilku innych miastach, okazało się, że te – pozornie sprzeczne – interesy, można pogodzić.

Kiedy właśnie w Seattle Amazon rozbudowywał swoje biura, stanął przed problemem utrzymania w nich optymalnych temperatur dla pracowników. Na szczęście okazało się, że w niedalekiej odległości znajduje się wieżowiec Westin Building, w którym znajduje się niemałe data center wymagające precyzyjnej klimatyzacji. W związku z tym, Amazon porozumiał się z lokalnymi władzami, żeby ciepło oddawane przez chłodzone woda komputery, było transportowane siecią miejską do budynków wymagających ogrzewania. Władze miasta uznały, że pomysł jest całkiem niezły i przy okazji obliczyły, że grzewczego potencjału Westin Building wystarczy na więcej, niż tylko trzy biurowce Amazonu. Stąd decyzja o tym, żeby zgodzić się na takie rozwiązanie.

Co ciekawe, takie dzielone wykorzystywanie energii elektrycznej w Seattle, nie jest wyjątkiem na światową skalę. Podobnie do sprawy jednoczesnego grzania i chłodzenia podszedł IBM, który zdecydował się na takie rozwiązanie w swoich budynkach serwerowni w Finlandii, a także w Szwajcarii. Również w Anglii w taki sam sposób wykorzystuje się ciepło oddawane przez serwery. Nawet w sytuacji, kiedy można skorzystać z takiego dzielonego systemu tylko przez kilka miesięcy, to tak kreatywne podejście do oszczędności energetycznych, jest warte uwagi. Tym bardziej, że komputerów nieustannie przybywa, wraz z danymi, które gromadzimy w chmurach największych korporacji. Dość wspomnieć, że istnieją takie centra, które można swobodnie nazywać farmami serwerów. Technologiczni giganci nie mówią o dokładnych liczbach, jednak dyrektorzy takich firm, jak Microsoft, czy Facebook nierzadko wspominali o kilkuset tysiącach serwerów, które znajdują się w ich centrach danych. I nie da się ukryć, że te dane nie są zaniżone, jeśli się weźmie pod uwagę, że dużo mniejsze przedsiębiorstwa, jak OVH, mogą pochwalić się nawet 150 tysiącami serwerów w swoich centrach danych.